niedziela, 25 listopada 2012

Wychodzę z domu, bo remont

Sobota była krótka, acz intensywna. Późna pobudka nie sprzyja wychodzeniu z domu, zwłaszcza gdy pogoda średnia. Słońce nie chce wyjść za chmur, lecz doskonałym bodźcem są panowie remontujący chodniki na Stalowej. Od rana z przycinarkami walczyli z krawężnikami. Nie zabrakło również ugniataczek - jakkolwiek się nazywa to urządzenie. Na Stalowej praca wre, może w tym wypadku nie będzie piękniej, ale na pewno będzie wygodniej. Liczne chodnikowe dziury nie sprzyjały spacerom. Tymczasem stwierdziliśmy, że im szybciej wyjdziemy z domu tym lepiej.


Pierwszy punkt naszej wycieczki to Urban Market, bardzo ładna kolorowa impreza. W dodatku pachnąca i w dużej części kulinarna. Nie mogłam oderwać oczu od słoików z przetworami, kaw, herbat, ciast, lizaków, ciasteczek, tortów, ryb, kiełbas, chlebów i wielu innych smakołyków. O tej imprezie nie da się opowiedzieć, tam trzeba być. Kolejna edycja Urban Marketu już wiosną. Może tych kilka zdjęć zachęci kogoś do przyjazdu do Warszawy.






Druga część Urban Market należy do designu, mody, dzieci i ciuchów. Stoisko, które wpadło mi w oko to oczywiście gadżety kuchenne ze sklepu makutra.com - polecam, i książki, oczywiście kulinarne.

Z Urban Marketu pobiegliśmy na Jazdów, niestety to jedna z ostatnich okazji by oglądać tamtejsze domki fińskie. Szkoda, że tak piękne miejsce zniknie z mapy stolicy. Szkoda mieszkańców, ogrodów, przestrzeni.

Ostatnim punktem naszej wycieczki była ulica Polna, dokładnie Okienko, gdzie zjedliśmy podobno najlepsze frytki w Warszawie. Mała porcja 5 zł, duża 8. Wzięliśmy dwie duże i było to dla nas dużo za dużo, choć frytki są wyborne, podawane z różnymi sosami (1 sos 1 zł).

Z resztką frytek w torebce pobiegłam do pracy - muszę dodać, że od kilku dni, dzięki dziewczynom z Melona na Inżynierskiej, podróżuje ze mną "Magazyn Smak". Po Urban Markecie dołączyło do niego "Zwykłe życie" - obie gazety pachną jak dawne pisma. Zapraszają do świata, który lubię, pełnego dobrego jedzenia, wina, spokoju ale to już zupełnie inna historia... może na kolejny wpis.

p.s. wyleciało mi z głowy. Wieczorem po pracy, skoczyliśmy jeszcze w kilka miejsc. Między innymi na zimne nóżki i bułkę z pieczarkami do Starej Pragi - lubię fajne miejsca niedaleko Stalowej.


5 komentarzy:

  1. uwielbiam takie miejsca! całkiem się w nich zatracam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię Twoją kuchnię na Stalowej! Dżejms Delfin pozdrawia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Urban Market - marzenie... I te Wasze warszawskie knajpki...Zazdroszczę..Tu w Poznaniu niewiele takich miejsc..

    OdpowiedzUsuń
  4. Szanowni Państwo!

    Jestem studentką Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej na Uniwersytecie A.Mickiewicza na specjalności Nowe Media. Prowadzę badanie naukowe dotyczące blogów kulinarnych w Polsce. Wszystkich autorów blogów kulinarnych zachęcam do wypełnienia ankiety. Zajmie to Państwu jedynie ok. 1 - 2 minut. Wyniki zostaną zaprezentowane w pracy naukowej dotyczącej charakterystyki bloga jako nowej formy komunikacji społecznej.

    Ankieta dla autorów blogów kulinarnych: http://www.ebadania.pl/97797035d63e99d8

    Dziękuję za poświęcony czas,
    Agata Ornafa.

    OdpowiedzUsuń
  5. Paulina! Cudownych świąt Ci życzę:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wizytę w kuchni na Stalowej i pozostawienie komentarza. Przepraszam za włączoną weryfikację obrazkową, to z powodu spamu, który zalewa blog. Mam nadzieję, że mimo to napiszesz kilka słów.

W kuchni na Stalowej

Related Posts with Thumbnails