poniedziałek, 19 września 2011

Melon - tęskni mi się

Chciałabym wejść do sklepu, codziennie, raz dziennie, bladym świtem (nawet bym wstała) i poprosić o 12 godzin. Dostać je zapakowane w szary papier zawiązane papierowym sznurkiem, albo rafią. Przynieść do domu i ułożyć na półce... a może lepiej w lodówce, by były świeże. A potem odkrajać po kawałku, o tak 15 minut na kawę, 30 na siedzenie w wannie, ze 3 na gotowanie i pieczenie, trochę na sen (duże trochę), kawałek dla Młodego, chwilka dla męża.

Tymczasem tego towaru brak w sklepie, a ja staram się wydłużać moje minutki. Nie lubię zdrobnień, ale to rzeczywiście są minutki, ostatnio nawet nie minuty.

Jeszcze miesiąc i wracam, co by się nie działo... Wtedy (Anno-Mario) wszystko wytłumaczę. Albo się uda, albo nie. Ale teraz trzymajcie kciuki.

Jem melona.

Czasem melona w sałacie:


Sałata z melonem:
kilka liści sałaty lodowej
garść roszponki
pół melona - bez pestek
sól
pieprz
oliwa z oliwek
ocet balsamiczny
łyżka kaparów

Sałatę i roszponkę myję i suszę. Rwę na kawałki. Melona kroję na trójkąty, albo w kostkę, jak wyjdzie. Wrzucam go do sałaty, dodaję łyżkę kaparów. Polewam oliwą i octem, trochę solę i pieprzę... ostatnio wszystko na oko, do smaku.

Tęskni mi się za byciem tu częściej.

W kuchni na Stalowej

Related Posts with Thumbnails