sobota, 12 lutego 2011

Ciasto na Inżynierską 1

Zdarzyło się to już kilka razy. Mam nadzieję, że będzie zdarzało się częściej, choć muszę przyznać, że ostatnio choroba i parę innych spraw mi to uniemożliwiło. Ale do rzeczy...

Piekę ciasta. Piekę ciasta dla Praskiego Winowajcy. Dla niewtajemniczonych wyjaśniam. Winowajca to jeden z warszawskich, praskich klubów o uroczo-ceglanych ścianach. I nie mogę nie wspomnieć o wielkim oknie, przez które podglądam, co się dzieje w środku, gdy biegnę z pracy do domu. Widzę niewiele, bo ostatnio całe życie Winowajcy (z różnych przyczyn) przeniosło się do sal wewnętrznych. Bywa tam rzadko, z wiadomych przyczyn, ale myślę, że mój Mąż dzielnie nadrabia za całą rodzinę. A co dzieje się w Winowajcy możecie sprawdzić zawsze na ich facebooku (o zgrozo!). Albo po prostu wpaść na Inżynierską 1.

Jakiś czas temu dostałam propozycję, aby piec dla nich ciasta. Tak więc od czasu do czasu piekę. A dziś przedstawiam jedno z ciast, którego mogli spróbować bywalcy Winowajcy.

Inspiracji dostarczył mi przepis Agnieszki, a że sezon na śliwki skończył się dawno temu, do mojego ciasta powędrowały brzoskwinie z puszki.

Brzoskwiniowe ciasto z orzechami laskowymi i czekoladą
Składniki:
duża puszka brzoskwiń
175 g masła
175 g brązowego cukru
3 jajka
175 g mąki
175 g drobno zmielonych orzechów laskowych (u mnie orzechy potłuczone tłuczkiem do mięsa)
1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
50 g posiekanej czekolady,  dałam mleczną i białą

Nagrzałam piekarnik do 180 stopni. Tortownicę wysmarowałam masłem. Jedną połówkę brzoskwini odłożyłam, resztę pokroiłam w kostkę (dość dużą). Masło zmiksowałam z cukrem, pojedynczo dodawałam jajka. W drugiej misce zmieszałam przesianą mąkę z orzechami i proszkiem do pieczenia. Stopniowo wsypywałam suche składniki do masłowo-jajkowej masy. Dodałam pokrojone brzoskwinie i czekoladę - wymieszałam łyżką. Masę przełożyłam do tortownicy, na wierzchu poukładałam brzoskwiniowe promyki (z tej połówki, którą na początku odłożyłam). Włożyłam do piekarnika. Piekłam trochę ponad godzinę. Za radą Agnieszki sprawdzałam patyczkiem czy ciasto jest już gotowe.


poniedziałek, 7 lutego 2011

Przerwa na pomarańcze

Po ciemku zaglądam do szafy, zaspanymi rękami wyciągam ubrania. Z przymrużonymi oczami myję zęby i suszę włosy. Kawa. Ostatnie uściski, kozaki. Trzy razy okręcam turkusowy szalik wokół szyi. Klucze, telefon, całus w przelocie. Mokry chodnik, 23, szum metra, dalej ciemno. Kawa. Zaczynam dzień w pracy, zawsze za wcześnie.

Lubię chodzić do pracy, bo czemu nie. Dużo bardziej jednak lubię być w domu. Teraz jestem w domu, choć nie tak jak lubię. Gotowanie poszło w kąt. Pierwsze skrzypce grają kleik i ryżanka, bez rewelacji. Mam przerwę. Tarta pomarańczowa została wspomnieniem, ale też niedaleką przyszłością, myślę.


Dziś przedstawiam ją Wam.
Tarta pomarańczowa
Składniki:
Kruche ciasto (jak w gruszkowej tarcie)
150 g mąki
100 g masła
50 g cukru pudru
1 żółtko

Farsz:
4-6 łyżek dżemu pomarańczowego
75 ml śmietany kremówki
2 jajka
2 łyżki stołowe cukru
75 ml soku pomarańczowego
1,5 łyżki  mąki ziemniaczanej
1-2 pomarańcze obrane i pokrojone w cząstki

Przygotowuję kruche ciasto, wykładam nim tartownicę i podpiekam 10 minut w temperaturze 200 stopni.
Gdy jest już gotowe i lekko ostygnie smaruję je dżemem pomarańczowym. Układam cząstki pomarańczy. Mieszam śmietanę, sok, jajka, cukier, mąkę. Powstałą masą wylewam na posmarowane dżemem ciasto, uważając by nie zalać wierzchu pomarańczy. Piekę 30-40 minut w temperaturze 180 stopni.

W kuchni na Stalowej

Related Posts with Thumbnails