sobota, 13 sierpnia 2011

8 maja i sierpień

Ta data mnie prześladuje. To był 100 wpis. I dalej utknęło. Skasowały się zdjęcia kolejnych dań do opublikowania, zrobiło się mnóstwo pracy, remont, urlop i proszę... zaraz połowa sierpnia. Pomyślałam, że napiszę, o tak, po nic, o niczym. Aparat gdzieś daleko, komputer szwankuje. Na stole królują sprawdzone przepisy. Nie miałam czasu na schowanie w słoikach smaków i zapachów lata. Sierpień z nadzieją na spokój, na czas, na gotowanie.

Smażyłam flądrę w Helu, na Helu. Mistrzynią nie jestem. Ale co istotne to: pójść rano, między 7 a 10, na przystań do rybaków. Czuć wiatr we włosach i sól na ustach. Patrzeć na ryby w beczkach i skrzynkach. Oglądać rybackie sieci, słyszeć głosy mew, obserwować rybaków przy pracy. 4 flądry, 2 kilo, bezcenna pomoc męża patroszącego ryby nożykiem do tapet. Trochę soli, mąki, cytryna i patelnia, no i masło czosnkowe zrobione  w szklance z "niemojego" mieszkania. Słońce, piasek, ryby  - nich zawsze takie będą wakacje nad morzem.

4 komentarze:

  1. Ryba była pyszna!
    Zjadłabym teraz taką!
    Ach...

    Bywalczyni w Kuchni na Stalowej

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj czuję zapach tego portu i chce tam być! pozdrowienia cieplutkie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo bym chciała poznać smak takiej świeżo złowionej ryby wiesz? Czasem tak jest, że czas zły i nic się nie trzyma kupy, że się tak wyrażę...

    Uściski!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wizytę w kuchni na Stalowej i pozostawienie komentarza. Przepraszam za włączoną weryfikację obrazkową, to z powodu spamu, który zalewa blog. Mam nadzieję, że mimo to napiszesz kilka słów.

W kuchni na Stalowej

Related Posts with Thumbnails